przez Xavi » 4 sty 2014, o 23:00
dawać ludzie.
Moja ulubiona wokalistka i najbardziej osobista (nie że do mnie należy niestety) songwriterka. Lubię Bush, lubię PJ Harvey, doceniam kunszt Patti Smith czy Nico. Z tym, że emocjonalnie nawet w połowie do mnie tak nie docierają, a przy okazji Bjork za młodu to dla mnie ideał ładności co dało swego rodzaju zauroczenie w czasie słuchania jednej z najpiękniejszych płyt ever czyli Homogenic. Kocham Tą Panią.
1. All is Full of Love - oczyszczenie, dotarcie do najgłębszych zakamarków gdzieś w środku i uniesienie. Najpiękniejsze połączenie muzyki z teledyskiem kiedykolwiek. Być może najbardziej zmysłowa piosenka jaką znam.
2. Hypperballad - nikt tak pięknie nie gra elektroniki łącząc ją przy okazji z różnymi skrzypkami i bombardując przy okazji tym niesamowitym głosem.
3. Joga - no i tu zamykamy wielką duchową trójcę. Piękno totalne. Generalnie po Sigurach zabrałem się za Bjork i przy tym mi się uznało, że w sumie rzadko do tego poziomu dochodzili.
4. Play Dead - żeby nie było, że DEBUTu nie doceniam, choć w sumie tam tylko zamykacz jakoś bardziej gniecie i jest zapowiedzią do tych poważniejszych płyt.
5. Hunter - niesamowity otwieracz, tajemniczy, odrealniony, z innego świata, kojarzący się z jakimiś dziwnymi zwierzętami z ala-tolkienowskich światów. Jak całe Homogenic.
6. Unison - cudowne zamknięcie Vespertine, dla mnie rzeczy bardzo udanej mimo podziału w internetach.
7. Pagan Poetry - w sumie chyba nawet lepszy utwór z owej płyty. Jakby było na pierwszym nic by się nie stało, cała dziesiątka tutaj to same 10/10
8. Isobel - serducho Postu (bo hyperballada jest za prędko), jej drugiej najlepszej płyty, której tu dałem zdecydowanie za mało.
9. Pluto - najlepszy dubstep świata
10. I've Seen It All - BJORK PLUS YORKE <3 a film Von Triera również fantastyczny, jak soundtrack z którego to pochodzi.
tuż za: Army of Me, Possibly Maybe, New World, Hidden Place, Coocon (goła bjork w teledyskach, such art), reszta Homogenic (Bachelorette i Alarm Call szczególnie)
It's Oh So Quiet to jej największy gofer, choć mam dni, że lubię.