Daniel Day-Lewis mógłby zagrać jeżeli biopic miałby być o latach 1986-1991...
tylko że to byłby taki twardy Fred, żegnający się z życiem wrak człowieka...refleksyjny
No i mógłby na koniec zatłuc krawca i maja kręglem na prywatnym torze w swojej posiadłości...
Nie mielibyśmy dziś borsuków i sarinek.