Muszę powiedzieć, że bardzo mi się podobało w niedzielę. Na pewno był to najlepszy koncert z Lambertem z tych trzech, na których byłem. Zespół dobrze rozegrany, Adam trochę przystopował z prześpiewywaniem kawałków i wyciem - gdyby nie deszcz, byłoby w ogóle wyśmienicie. Setlista też mi bardzo odpowiadała (Hammer To Fall z całym solo
), wiadomo, że festiwalowe koncerty mają swoją specyfikę, czyt. hity + gramy krócej. Brian bardzo ładnie po polsku zagadał, ale w sumie ciekawe, że mimo deszczu postanowił nie skracać swojego solo, a trwało ono prawie 10 minut
Akcja ze światełkami przy LOML chyba się udała, skoro Bri skomentował. Tam gdzie stałem, kilka metrów za barierkami z Red Zone, dźwięk był bardzo dobry, nie za głośno, nie za cicho, wyraźnie i selektywnie. W Krakowie przez pierwsze kilka utworów piszczało mi w uszach od jazgotu.
Trochę mnie zasmuciło, że organizatorzy powiększyli Red Zone w drugim dniu. Byłem też w sobotę na Eltonie i wtedy byłem zdecydowanie bliżej sceny.