kopiuje z FB co napisałam o koncercie:
Jakoś entuzjastką tego duetu nigdy nie byłam, tym bardziej, że zraził mnie występ na Tribute z 2011 r. gdzie jakoś tak to źle wyszło i brzmiało. Nagrania koncertowe YT/Spotyfi nie nastrajały mnie optymizmem, setlista była umiarkowanie ciekawa.
Koncert w małej sali, nowej w Krakowie na ok. 1800osób, smuteczek, bo było sporo wolnego w tylnych rzędach; brak promocji zrobił swoje u nas ledwo 1 koncert na 40mln, a w Czechach 6 koncertów na 6mln.... brak słów....
Sceneria skromna, znane już świece, telebim, stołeczki, klawisze i zestaw gitar.
Kerry i Bri ułożyli setliste przemiennie, coś spokojnego, coś żywszego. Mimo zapowiedzi, że będą grać, wymieniać piosenki raczej skrócili setlistę i grają co koncert to samo, nas nawet nie uszczęśliwił niczym w guitar solo
Emotikon frown
a liczyłam na hejnał czy Chopina... widocznie Dvorak bardziej znany od Chopina....
Brian tego dnia był zmęczony, ale klimat, fani chyba postawili go na nogi, uśmiech na widok zwierzaków na widowni, nawet stoicki spokój przy pełzającej, pijanej/naćpanej fance na scenie nie zepsuł mu humoru.
Pete co chwila podwał mistrzowi gitary nowy sprzęt, ale nie zabrakło miejsca na Red Special i chyba wyczekiwane tego dnia guitar solo, w normalnych okolicznościach nudzi, a tu jakoś mniej męcząco to brzmiało i przyjemniej.
Jeśli Bri nie ma już głosu (nie oszukujmy się), to Kerry dawała z siebie dużo i mnie miło zaskoczyła, że brzmi o dziwo tak dobrze.
Queen kawałki doskonale znane publiczności i Kerry (z musicalu) były bdb wykonane, szlagiery również - Kansas czy Beatlsów. Rozruszała nawet się publiczność przy Roll with You (nie było tego wieczoru Kissing song
Emotikon frown
) i mamy pamiątkę z koncertu w postaci zapisu z kamerki Go Pro sprytnie zamatowanej na scenie. Szkoda, że Bri nie dał sygnału publiczności, że jest nagrywana, bo przy tradycyjnym selfie sticku wszyscy wiedzą o co biega.
I nawet jak coś Bri nie wyszło tego dnia, to kogo to interesowało, jest człowiekiem, a nie maszyną.
Czyli w sumie zaskakująco dobry koncert jak na ten duet, mimo, że fani (wstyd po marudzeniach na Q+PR czy Q+AL, że na solo Bri pojadą, a i tak nie pojechali) trochę nie dopisali.
P.S. Miło, że kwiaty trafiły w łapki Bri i Kerry choć tak można im było podziękować na gorąco.
P.S.2 Starzeje chyba się ale miło jest sobie posiedzieć na koncercie, nie pchać sie do bramek itd.
Macieju - niestety mam amnezję do twarzy jeśli widzę je w dużej ilości, coś, ktoś mnie się pytał. Organizacyjnie niestety parę razy firma mnie po wkurzała, chyba to specyfika koncertów Q.