przez Rysiu » 8 lip 2014, o 20:34
Ja jestem sceptyczny i to z dwóch powodów.
Pierwszy to fakt, że nie ma Watersa. Bez niego zespół wydał dwie płyty - porządne, dopieszczone, ładne, ambitne i z całą pewnością godne określenia "Elegancka muzyka" bądź "Muzyka z klasą" (które to określenie pasuje praktycznie do całej twórczości PF). Jednak zdecydowanie brakuje na nich Rogera, jego błysku geniuszu. Nie będę ukrywał, że w sporze "waters/gilmour" opowiadam się po stronie "watersowców" przy czym uważam, że Watersa-basistę można byłoby zastąpić dowolnym innym w miarę klasowym basistą i nic by się nie stało. Watersa-lidera, Watersa-twórcę, Watersa-wizjonera zastąpić się już nie da. Z kolei Gilmour-gitarzysta jest nie do zastąpienia, ale Gilmour-lider to, delikatnie rzecz ujmując, średni pomysł.
Drugi to fakt, że zespół wydaje płytę równo po 20 latach - i to nie jakąś z nowymi, oryginalnymi pomysłami, tylko z odrzutami. Chciałbym, aby były to piosenki skrzywdzone i niedocenione przez zespół w 1994, a nie ochłapy - ale nie wiem czy mam prawo się łudzić.
No cóż, w najlepszym wypadku otrzymamy drugie "Division Bell" - trzymam kciuki aby tak było, ale świadomość, że czegoś tak epokowego jak albumy z lat 70-tych nie dostaniemy sprawia, że nie czekam na to jak na objawienie. Jednak, niczym Mumin - cieszę się z samego tego, że czekam na nowy album PF.
Zdeklarowany brianofil, korwinista a do tego wyznawca Latającego Potwora Spaghetti.