Napiszę tak ... Now I'm Here czy Stone Cold Crazy wyszły akurat wg. mnie bardzo fajnie.
To, że Lambert nie ma rockowego pazura ... Freddie też nie od razu go nabył jeśli chodzi o wokal. Dlatego w np. SCC wg. mnie Adam wyszedł fajnie.
Niedziałający mikrofon podczas Now I'm Here ... a co to kurcze, był to pierwszy koncert, podczas którego coś wysiadło ?
Kwestia strojów ... ciężko mi na to patrzeć w szczególności podczas WWRY/WATC, ale jak już moi poprzednicy zauważyli, Freddie na swoje czasy też był mega kontrowersyjny, świecił swoimi strojami, czy pokazywał owłosioną klatę w wyciętym kostiumie i biegał w baletkach z szampanem w ręku, albo śpiewał z pleców Supermena.
Pomysł z kanapą jest fajny, ale to co już na niej robi Lambert jest żenujące, zbyt sztuczne i teatralne (tej sztuki nie kupuję).
Sam jestem ciekaw czy podczas dzisiejszego koncertu będzie ta sama scenka czy trochę się chłopak utemperuje lub zrobią to Brian i/czy Roger. Choć patrząc jak chłopaki są nim zachwyceni to raczej każdy koncert tak będzie wyglądać.
Czasami wydaje mi się, że część z Was zapomina jakiego zespołu jest fanem, kim był wokalista i co robił / jak wyglądał na scenie.
Raz jeszcze napiszę, że jak na swoje czasy Freddie był mega kontrowersyjny, ale i odważny by pokazywać się jako gej i części osób musiało to przerażać, jak Was dziś Lambert i jego zachowanie/wygląd, ale te 30-40 lat minęło, samo społeczeństwo się zmieniło jak i forma prezentowania się.
Raz jeszcze wrócę do kwestii wokalnej. Moim zdaniem Lambert zrobił ogromne postępy i przede wszystkim ostro wycofał się ze swojego wibrującego głosu. Pod tym kątem jest o wiele lepiej i masakruje utworów jak podczas mini trasy w 2012. To, że nie ma rockowego pazura to i pewnie nigdy go nie będzie mieć skoro jest pop gwiazdką. Freddiemu fajnie zaczął chrypnąć głos też dopiero w okolicach '76 choć i tak pokazał to tylko podczas White Man. Wg mnie przełomowym rokiem był tak na prawdę '77 i tu już głos Fredka brzmiał bardzo fajnie i dojrzale. Wcześniej tylko wykonywał w bardzo dobry sposób rockowe kawałki, ale robił to od początku kariery z Q niemalże na 100% swojej mocy więc chrypka miała okazję się pojawić (a później przez te 100% normy struny głosowe zaczęły odmawiać posłuszeństwa).
Sam byłem i jestem przeciwny współpracy z Lambertem i wolałbym by na deskach stał Paul, ale jest jak jest. Dzięki Adamowi zespół sięgnął po kawałki, których chcieliśmy słuchać podczas tras Q+PR, rozbudował scenę i podkręcił ogólnie tempo, co jest mega wyczynem będąc seniorem 60+ i za to Brianowi i Rogerowi chwała.
Zespół istnieje, show trwa, fani (przynajmniej jakaś tam część) się cieszą.
Wracając jeszcze do Chicago.
Nie wiem czy planowane jest jakieś wydawnictwo z tego miasta, ale o dziwo jest profesjonalne nagranie z WWRY:
http://www.hollywoodreporter.com/idol-w ... ock-713725Tu jeszcze Love Kills z tego samego koncertu, ale już sfilmowane przez jakiegoś fana:
https://www.youtube.com/watch?v=l9DD1OguclQ