Taką listą nie chciałem zasugerować w żaden sposób, że oprócz kilku albumów nie ma nic ciekawego. Uwielbiam Metallicę, choć ostatnio "Load" słuchało mi się jakoś dziwnie, to tylko pewnie brak nastroju.
1.
Eye of the Beholder (...And Justice for All)Jakoś kocham szczerość i zaangażowanie tego kawałka. W ogóle kocham "...And Justice for All", za surowość i wirtuozerię także. Moment przed refrenem, a perkusja nabiera miłego rozpędu, piękny refren. Ja naprawdę tu to czuję, tą złość, że wyżsi stanowiskami rządzą nami.
2.
To Live Is to Die (...And Justice for All)Cóż napisać, piękne oddanie czci zmarłemu koledze z zespołu, wzruszająca ballada, nie tylko akustyczne klamry, ale i mocna reszta też, zwłaszcza wiersz w środku. Niebywale piękna rzecz, taka wielka.
3.
The Call of Ktulu (Ride the Lighting)Łoo, jak dopiero po latach doceniam wielkość tego. Ta muzyka świetnie pasuje do walki z lodowym potworem, gdzieś w wietrznej i ośnieżonej Skandynawii czy Syberii.
4.
Orion (Master of Puppets)Kolejna wielka, instrumentalna rzecz. Nieco inna w klimacie, niż "Ktulu", ale też mam skojarzenia z porządną grą planszową magią, czarodziejami i takimi tam.
5.
Dyers Eve (...And Justice for All)Zapierdalanka totalna, początek pozwala się miło wczuć, zanim zacznie się nalot.
6.
Wherever I May Roam (Metallica)Zdecydowany faworyt z czarnego albumu. Co tu dużo mówić, świetnie to oddaje klimat podróży w nieco mocarniejszym wydaniu.
7.
Fade to Black (Ride the Lighting)Kolejna wielka ballada.
8.
Escape (Ride the Lighting)Tak dość na przekór wrzucone
Refren nadaje się do MTV, ale to ogólnie mówiąc taki miły w słuchaniu, żwawy utworek (nawet nie muszę mówić, że w sensie pozytywnym) i dowód na to, jak dobry jest to album.
9.
Unforgiven II (Reload)Coś nieco nowszego też chciałbym coś dać, żeby nie było. Akurat do tego utworu mam jakoś dużo sentymentu bardziej z powodu teledysku. Kojarzy mi się z czasami, gdy pierwszy raz miałem telewizję satelitarną. Poza tym tą wersję wolę od pierwotnej i następnej.
10.
The Unnamed Feeling (St. Anger)Pewnie należę do niewielkiej grupy skrzywieńców, którzy naprawdę lubią ten album. Sam utwór jest na pewno jego chwalebną częścią. Wspaniale oddany klimat takiej paranoi, niepokoju, po prostu bardzo złego uczucia, taki nieco obleśny klimat. Po prostu utwór uważam za wyjątkowo udany.