"Furman śmierci" - Szwecja, 1921.
Pamiętacie taki film "Tam, gdzie rosną poziomki"? Wiadomo, #bergman, kino #ambitne i tak dalej. Więc na pewno kojarzycie tego genialnego aktora, który zagrał tam główną rolę. I jego misterną konstrukcję, wykorzystującą liczne retrospekcje i przeplatanie snu z rzeczywistością.
Pamiętacie taki film "Siódma pieczęć"? Hashtagi jak wyżej. Musicie więc pamiętać wszystkie ponure sceny ze Śmiercią, która (no, ściślej mówiąc "który", ale już nie mieszajmy dżenderów), rzekomo bezlitosna, ostatecznie pozwala uciec rodzinie artystów.
A pamiętacie taki film "Lśnienie"? I tę scenę, w której Jack Nicholson rozwala drzwi siekierą?
No więc wszystko zaczęło się od tego filmu. Ciężkie, ponure dzieło, bardzo dojrzałe jak na tamte czasy pod względem kinematograficznym - porównując na przykład z niektórymi produkcjami niemieckimi z tamtego okresu broni się IMO znacznie lepiej - popisowo zagrane, pięknie nakręcone i doskonale opowiedziane. Może ostatecznie nieco naiwne, ale co z tego, "La Strada" też była.
Przyjemnego wieczoru:
http://www.youtube.com/watch?v=xGwPDKylisM