Wikipedia podaje, że "2008 w filmie to przede wszystkim rok premier sequeli". Czyli chyba niezbyt dobrze to o nim świadczy.
1. Mroczny rycerzGeneralnie to odrzucają mnie produkcje typowo hollywoodzkie oraz filmy o superbohaterach (no, chyba że seriale animowane, to co innego), ale pomyślałem, że skoro tak wszyscy chwalą tego "Mrocznego rycerza", to się przemęczę te nieco ponad 2 h i obejrzę (chociaż wcześniej podchodziłem do kolejnego filmu z cyklu, tego z Bane'em i odpadłem po 20 min). Nie męczyłem się. Mimo że uważam, iż kultowy stał się ten film głównie dzięki śmierci wiadomego aktora, to i tak jest tu wiele interesujących rzeczy, zwłaszcza pokrętna intryga, niejednoznaczność moralna bohaterów (niestety, jedynie zaznaczona, utrzymana w akceptowalnych dla popkultury granicach) i zaskakująco złe zakończenie (tutaj nawet największa ślicznotka ginie marnie).
2. Boisko bezdomnychOgólny schemat jest oklepany do bólu - nieważne, jak nisko upadłeś, zawsze możesz odbić się od dna. W ten schemat wpleciono jednak masę bardzo interesujących mikrohistorii, a ponadto wykonanie jest świetne (Eryk Lubos chyba został stworzony do roli dobrotliwego osiłka z dzielni, Paweł Małaszyński i Bartłomiej Topa to wiadomo). Wyszedł jeden z lepszych polskich filmów ostatnich lat - ale oczywiście zupełnie go nie promowano.
3. LejdisZa to tę głupotkę promowano głośno i szeroko
, i to jeszcze pod idiotycznym hasłem żeńskiej odpowiedzi na "Testosteron" (podczas gdy oba filmy stworzył ten sam reżyser i ten sam scenarzysta
). Trzeba jednak przyznać, że świetnie trafiono w target. Nie dziwię się, że wiele kobiet chwyciło haczyk. Jeśli przymknąć oko na (celową przecież ) naiwność, to można dać się porwać sentymentalizmowi tej, skądinąd całkiem śmiesznej, komedii. Tylko Cezary Pazura z tym swoim głosem jajcarza kompletnie nie pasuje na empatycznego narratora.
4. Vicky Cristina BarcelonaHa, znowu babskie kino!
I to w wydaniu nie byle jakiego reżysera, bo Woody'ego Allena. A wyszło nijak. Niby ma jakiś urok ta opowieść, niby są fajne sceny, ale film się dłuży i zmierza donikąd.
5. RysaZupełnie odwrotnie niż w przypadku "Boiska bezdomnych" - pomysł był dobry, wykonanie fatalne.
Michał Rosa podjął się trudnego zadania - tak przedstawić problematykę donoszenia w czasach PRL, żeby pokazać, że problem jest aktualny i że można go rozpatrywać kompletnie niezależnie od polityki. Z tego wyszedł obronną ręką, mało tego, przedstawił różne aspekty sprawy. Niestety, film został utrzymany w stylistyce polskich telenowel... Pod względem aktorskim ratuje go paradoksalnie tylko dawny pupilek komunistów, Ryszard Filipski.
6. Lenin dotarł tylko do LüdenscheidMyślałem, że będzie to zabawny film, skoro miał pokazywać dzieciństwo i dorastanie w rodzinie ideowych komunistów mieszkających w kapitalistycznym kraju, ze sporego dystansu, z przymrużeniem oka. Wychodzi jednak na to, że nie było w nim w gruncie rzeczy nic niezwykłego. Ale ogólnie spoko dokument.