ok, nie bede robil siary z wysylaniem list do mumina, chociaz początkowo planowalem. piec czy szesc postow raz na tydzien krzywdy mi nie zrobi.
i znowu, po liscie plyt wydanych na wiki wyglądalo na gofrowaty rok dosc, a jak otworzylem swoj spis plyt posiadanych i posegregowalem rocznikowo, to sie nagle okazalo, ze jest wiecej niz dobrze! kilka naprawde fajnych rzeczy musialem wywalic. / edit 2013: oczywiscie okazalo sie, ze poznalem w miedzyczasie tyle rzeczy, ze lista zrobila sie calkiem genialne

(cenzura wulgaryzmów jest dość żałosna btw)
odpadly:
11. dream theater – black clouds & silver linings (CD) – duzo lepiej niz na poprzednich 2 plytach. oczywiscie, jest sporo dluzyzn, ale kilka motywow takich, ze mialem nadzieje na powrot do wielkiej formy na nastepnych plytach.
ps: mike, ty ćwoku
12. ray wilson – genesis klassik - live in berlin (CD) – swietna plyta! kawalki genesis, gabriela, collinsa i wilsona zagrane przez berlinskich symfonikow i raya wilsona wraz z zespolem. swietne wykonania! na zywo brzmialy rownie powalajaco, az musialem kupic plyte w przerwie koncertu.
13. megadeth – endgame (CD) – o ile dosc nieufnie podchodze do wszelkich powypadkowych plyt megadeth (czyli tych z kompletnie nowym skladem), o tyle te przesluchalem w necie zaraz po premierze i choIera [to też ocenzurowaliscie? daga, litosci...), spodobalo sie! na pewno ktoregos dnia kupie, czekam az nieco zejdą z ceny, ale na pewno jest to plyta warta zauwazenia. taki chyba zloty srodek miedzy agresją i energią rust in peace, a melodyką the world needs a hero. naprawde fajna rzecz mustainowi wyszla. / edit 2013: no i kupilem.
14. transatlantic – whirlwind (CD) – ok, sporo oczywistosci i oklepanych patentow, ale calosci po prostu fajnie mi sie slucha. pod warunkiem, ze udaje, ze nie rozumiem tekstu...

zdaje sobie sprawe, ze zapozyczen i wykorzystanych przez nich samych nawet motywow tam jest od genialne, a calosc leci po linii najmniejszego oporu, zeby szybko wlazlo do glowy, ale... no wlasnie, wlazi... i tylko tego tekstu na prawde scierpiec nie moge.
15. uriah heep – celebration (CD) – 2 nowe bardzo dobre kawalki + kilkanascie starych nagranych na nowo przez obecny sklad. oczywiscie mozna to uznac za auto-cover album. nowe wersje bardzo dobre, a w 2-3 przypadkach nawet lepsze do oryginalow

oczywiscie jako powiedzmy cover album, musze go oceniac na liscie nieco surowiej, bo za same dzwieki, to zdecydowanie w gorze listy by sie znalazl
16. beardfish – destined solitaire (CD) – boje sie, ze ci goscie nie są w stanie nagrac plyty, ktora by mi sie nie podobala. te zdobylem przypadkiem... w koszu z przecenami w saturnie sobie lezala niechciana... z 55 zeta na 20 chyba, z tego co pamietam. jedno z lepiej wydanych 20 zeta w moim zyciu. chociaz moglaby byc krotsza and that's a fact... i rapowanki w paru momentach to zly pomysl.
17. mr. big – back to budokan (DVD) – bardzo dobra koncertowka po powrocie. szkoda, ze jak to w japonii, publika glownie piszczy i drze ryj, a malo spiewa. ale generalnie dlugi i dobry koncert. najwieksze hiciszcza, pare w wersjach akustycznych, nowsze kawalki, kilka coverow (w tym smoke on the water zagrany z zamianą instrumentow). wyszlo w wersji cd i dvd. kupilem dvd i nie zaluje
18. duff mckagan’s loaded – sick (CD) – duff jak to duff. gra dosc prosty rock przyprawiony punkiem. kompozycje nie są zazwyczaj jakos wybitnie rozbudowane, chociaz na pewno nie jest to w mysl zasady 3 akordy darcie mordy. no i jak tu nie lubic kawalka, ktory zaczyna sie tak: „well i’m sick, yeah i’m sick of you. you’re like typhoid mary, mixed with asian flu”
19. norah jones – the fall – jakos tak mniej melancholijnie i zywiej niz na wczesniejszych plytach. nie jestem pewny czy to dobrze, czy nie. czasami brakuje mi tych spokojnych numerow, melancholijnych, intymnych prawie. a czasami dla odmiany lubie ją w takim nieco zywszym wydaniu (nieco, bo przeciez to wciaz jest stonowane granie).
20. dżem – przystanek woodstock (CD/DVD) – 2 koncerty dżemu na woodstockach 2003 i 2004, wczesniej wydane na dvd, w 2009 roku wydane na cd jako podwojna koncertowka. pare kawalkow w setach, ktore rzadko pozniej byly grane, przedpremierowe wykonania utworow z pierwszej plyty z mackiem. szkoda, ze kolyski nie ma, ale na nią na koncertowce przyjdzie czas za rok. jest za to swietna wersja niewinnych chocby. no i spiewanie whisky przez kilkaset tysiecy osob musi robic wrazenie, nawet jesli nie lubie tego kawalka

koncert drugi, w 10. rocznice smierci ryśka, jednak lepszy. oparty na starych kawalkach i z duzą iloscią klasyki tej ambitniejszej. jedynka bardziej luzna i zabawowa.
i lista wlasciwa:
1. riverside – anno domini high definition (CD, LP)– plyta genialna. koniec kropka.
2. alice in chains – black gives way to blue (CD) – piekna plyta. nie spodziewalem sie, ze bedą w stanie nagrac tak dobry album bez layne’a. zamkneli gęby krytykom.
3. airbag – identity (CD) – znakomita debiutancka (w koncu, po kilku epkach) plyta! takie the best of z epek. kawalek ktory byl w qw – colours – zachecil na tyle, ze kupilem jak znalazlem i warta kazdego z wieeeelu wydanych na nią groszy
4. joe bonamassa – the ballad of john henry (CD) – najlepsza solowa plyta bonamassy KROPKA
5. siena root – different realities – nic nie mowie. i tak nikt inny nie zna. ale siena root to jeden z lepszych zespolow, ktore poznalem w ostatnich latach
6. black bonzo – the guillotine drama – black bonzo jak zwykle w wysmienitej formie. szkoda, ze to juz ostatnia ich plyta przed rozpadem. but fear nothing, jeszcze ze 2-3 roczniki i prawie ten sam sklad wyda plyte pod szyldem gin lady, tez genialne (...)

retro-rock na najwyzszym poziomie.
7. rival sons – before the fire (CD) – to jest w sumie najslabsze z czterech wydawnictw (3lp + ep) rival sons, a i tak jest to bardzo dobra plyta. znakomity debiut. ci goscie jeszcze nie nagrali niczego złego.
8. pearl jam – backspacer – ok, to nie jest wielka plyta. jest hmmm prawie pop-rockowa. ale fajnie sie jej slucha no i ma ze 2 piekne kawalki

cala reszta po prostu fajna i tyle... na standarty pj moze to nie za wiele, ale na ten taki s’e rocznik, moze czasem starczyc... / edit 2013: jednak po tych paru latach cenie ją znacznie wyżej. wciąż uwazam, ze moze jednak troche zbyt mocno w melodie poszli i w prostote, ale jednak na wiekszosci plyty to sie sprawdza!
9. europe – last look at eden (CD) – bardzo dobra plyta. niby wrocili lekko do wiekszej ilosci melodii, ale calosc jest po prostu duzo lepiej i nowoczesniej zaaranzowana i mniej oczywista, wiecej sie tu dzieje. takich rzeczy jak no stone unturned czy in my time, to oni zdecydowanie nie grali w latach 80.
10. the answer – everyday demons (CD) – nie az tak genialne (

) jak rise i revival, ale w sumie muzyka ta sama. swietny oldskulowy hard rock. znakomity zespol. poznany w sumie chyba dzieki qw (jak wiele innych) i okazalo sie, ze goscie grają rasowo i z jajem. precz z bezplciowymi pipami udającymi, ze grają rocka!