przez mumin_king » 16 wrz 2013, o 00:25
Obejrzane World War Z i kilka uwag.
Generalnie to film o zombie więc i trudno tutaj o jakąś logikę. Ot wielka rozpierducha, bo zombie czy też na potrzeby filmu - zetki, wszystkich ganiają i jest ten jeden jedyny, który może to wszystko odkręcić. Wiadomo, heroiczne boje, niezniszczalny Pitt itepe. Na to trzeba się przygotować oglądając film, jednak kuriozum sytuacji w Izraelu sprawiła mnie w niesamowicie dobry nastrój.
Gerry, to jest Brad Pitt, trafia do Izraela, bo w jakiejś tam bazie powiedziano mu, że to jedyne państwo, które się odgrodziło przed zetkami, co już jest podejrzane, że to oni mają z tą masową epidemią wiele wspólnego. Jest w Izraelu, trafia do gościa z którym miał się spotkać i zaczynają rozmowę. Pitt dowiaduje się, że Żydzi dostali cynk z Indii, że zombie atakują (w Indiach miała się zacząć epidemia), podejrzliwy pyta się gościa (logicznie choć z dużą porcją dramatyzmu) jak to możliwe, że po jednej informacji zaczęto budowę muru. Wtedy zaczyna się monolog żywcem wyjęty z South Parka, w którym Żyd opowiada jak to naród dawidowy bagatelizował wszystkie poważne problemy dla swojej nacji. Od obozów koncentracyjnych do wojny z Arabami. Tak, więc Żydzi nie chcą być więcej zaskoczeni i nie zbagatelizują żadnej informacji o atakach z zewnątrz. Poezja absurdu.
No a tak to wiadomo wybuchy, zombie z zaskoczenia czyli niezły do obejrzenia z popcornem.
wg Matteya - bardzo sprytne ALTER EGO.
Zwycięzca Queenwizji - grudzień 2012