przez lookaug » 9 lip 2015, o 00:23
Nudziło mi się dzisiaj...
1. Grzegorz Ciechowski
Nowe sytuacje/Nieustanne tango
Gość, którego nie dość, że uważam za absolutnego geniusza, to jeszcze do jego twórczości mam wyjątkowo osobisty stosunek. Fascynujące były kolejne oblicza jego drogi muzycznej: zaczęło się od nowofalowej, zimnej Republiki - obie nagrane w tym okresie płyty to 10.0, a przecież jest jeszcze masa pozaalbumowych killerów typu Moja krew czy Biała flaga. Potem kariera solowa czyli tak naprawdę współpraca z wymiataczami typu Porter, Ścierański czy Stańko. Po reaktywacji Republiki cieplejsze oblicze z przesiąkniętymi erotyzmem tekstami i poboczne projekty typu zajawka połączeniem elementów ludowych z elektroniką na ojDADAna (w połowie lat 90-tych!) czy kariera producencko-tekściarska (pierwsza płyta Steczkowskiej to przecież kobiecy pop z najwyższej półki). Ogólnie czego się facet nie dotknął, trafiało do mnie wyjątkowo. Ciekawe, czym by się zajmował w XXI wieku...
2. Czesław Niemen
Enigmatic/Czy mnie jeszcze pamiętasz
O Niemenie też można wysmażyć niezłą laurkę, ale przecież wszyscy wiedzą, co jest grane. Kilka(naście) najlepszych piosenek polskiej muzyki, a potem potyczki z dłuższymi formami, z których na ogół wychodził zwycięsko. Oczywiście jak to zwykle bywa najciekawsza jest faza środkowa - już po otrzepaniu się z początkowego infantylizmu i jeszcze przed totalnym odpłynięciem. Btw, Dziwny jest ten świat to prawdopodobnie najlepsza piosenka, której już nie mogę słuchać. Bo przecież każdy pseudośpiewak myśli, że uniesie i wokalnie i emocjonalnie. Największym doznaniem jest oczywiście xD
3. Marek Grechuta
Korowód/Droga za widnokres
Kolejny z największych, a mi się już skończyły przymiotniki. Kilka najambitniejszych dokonań polskiej muzyki (Korowód), kilka zgranych na amen evergreenów (nie dokazuj dniom, którym nie znamy, bo będziesz moją panią) i kilka niesłusznie zakurzonych perełek (większość Drogi za widnokres). Dyskografia niby ciągle oscylująca wokół tzw. "poezji śpiewanej" (straszne pojęcie), ale różnorodna, bo przecież płyty z Anawą są inne od tych z grupą WIEM. A propos tej różnorodności - zawsze mi Grechutę ładnie spinały dwa duety - rozmarzony Gaj z Rodowicz i poruszający Kraków z Myslovitz nagrany u schyłku życia.
4. Artur Rojek
Uwaga! Jedzie tramwaj/Miłość w czasach popkultury
Podium było tak mocarne (i imo na tyle oczywiste, że u każdego mającego rozum i godność człowieka powinno wyglądać tak samo, ewentualnie w różnych konfiguracjach), że każdy na czwartym miejscu wyglądałby dziwnie - równie dobrze można dać Rojasa. Idealne chyba połączenie gościa, któremu w duszy gra szeroko rozumiana alternatywa, ale równie dobrze potrafił osiągnąć ogromny sukces komercyjny. Co by nie mówić o Myslovitz, to nadal były świetne piosenki (z momentami absurdalnymi tekstami ofc), ale już Lenny Valentino to przecież piękno w najczystszej postaci.
5. Kora
Maanam/Nocny patrol
Tutaj oczywiście trochę zbiera uznanie za całość macierzystej formacji (cztery pierwsze płyty - właściwie bez rys), szczególnie bez Jackowskiego nie byłaby na tym miejscu, ale trzeba oddać Korze co korowe. Niezła tekściarska, charyzmatyczna wokalistka i bezbłędna osobowość sceniczna.
6. Kazik Staszewski
Spokojnie/Tata Kazika
Trójkowo-juwenaliowy Kazik AD 2015 oczywiście nie ma już nic do zaoferowania, ale trudno nie doceniać rzeczy z lat 80/90-tych. A jest w czym wybierać, bo przecież Kult, Kazik, Kazik na żywo itp. No i przecież że pierwszy raper hehe.
7. Tymon Tymański
P.O.L.O.V.I.R.U.S./Wesele OST
Facet potrafiący znaleźć się chyba w każdej stylistyce, niesamowity talent, lecz nie do końca zrealizowany. Przy czym to właśnie czyni Tymona niepowtarzalnym, że przy wszystkich swoich możliwościach świadomie lub nie poszedł raczej w śmieszkowanie poza kontrolą i tworzenie najlepszych pastiszy w kraju. Życiowe osiągnięcie Smarzowskiego w kategorii castingu to żadne tam Dziędziele czy inne Topy, tylko właśnie powierzenie Tymonowi ścieżki dźwiękowej do Wesela. No i warto odnotować yassowe zaplecze z Miłości. Btw, chyba w żadnym zespole nie grało ze sobą dwoje bardziej różniących się od siebie ludzi niż Tymon i Możdżer.
8. Lech Janerka
Klaus Mitffoch/Historia podwodna
Przyznaję bez bicia, że Janerkę bardziej szanuję niż uwielbiam, stąd stosunkowo nisko, ale nawet mocno subiektywne zestawienie bez niego byłoby debilne. Wymienione to bez wątpienia jedne z najważniejszych polskich płyt lat 80tych, a przecież i nie takie stare Fiu fiu stoi na naprawdę niezłym poziomie.
9. Katarzyna Nosowska
?/Karma
Też ewoluowała od grunge'u z wyciągniętymi koszulami po elektronikę i różne eksperymenty. Ogólnie nieprzebrany dorobek (Hey+solo to przecież dobrych kilkanaście płyt), momentami to trafia do mnie bardziej, momentami w ogóle, ale z highlightów można złożyć naprawdę sporo dobrej muzyki.
10. Ewa Demarczyk
Ewa Demarczyk śpiewa piosenki Zygmunta Koniecznego
Zamyka zestawienie, bo w jej przypadku właściwie możemy mówić tylko o tej jednej płycie. Ale co to za płyta - interpretacje absolutne. No i to całe wycofanie się z życia publicznego - z jednej strony oczywista szkoda, z drugiej to przecież również tworzy wizerunek "czarnego anioła" polskiej piosenki.