Gdzieś kiedyś trafiłem na dyskusję o tym żeby Queen wzięli gościnnie na wokalu Chrisa Cornella i sięgnęli po klasykę z lat 70-tych. Chyba ktoś się mocno rozmarzył, nie mniej jakby pojechali z rzeczami typu FBG, White Man czy SCC byłoby ciekawie. Ale cóż, takie rzeczy to się Queenowi nie przydarzą

Im się już zwyczajnie nudzi, więc szukają łątwych rozrywek a nie ambitnych artystów. Ma być przyjemnie i bezboleśnie, po co się mają przemęczać?

Z nudów to chyba by brali coś ambitnego, raczej lenistwo.

Ale z drugiej strony Roger potrafi grac koncerty z Jeffem Beckiem, więc ma ambicje na coś lepszego. To jakby Brian pchał ich w te kierunki plus pewnie Miami,

Potrafi grać koncerty z Jeffem Beckiem, którego wykorzystuje do Say It's Not True... potencjał Becka wyciśnięty do granic możliwości xD.

Lepiej niż z Gagą Brian ale utwór nabrał szlachetnosci, mam slabośc do tej piosenki w wersji koncertowej, bo nie z Cosmosu...

Mi się ten koncert osobiście podobał, no może mały kwas jeśli chodzi o Fat-Bottomed Girls z Fun, nawet lubię ten zespół ale głos tego wokalisty nie pasował mi do tej piosenki szczególnie, że to taka moja faworytka, jedna z ulubionych, moja koleżanka nawet się ucieszyła, że Adam "się wreszcie ogarnął"....
Natomiast Wrocław Jestem jeszcze żółtodziobem na tym forum i nie widziałam żadnych wpisów na temat tego koncertu ale jestem dumna, że tam byłam chociaż poszły na to 3 stypendia , jak się dowiedziałam, że Brian i Roger przyjadą do Polski i to o mało nie spadłam z krzesła, pobiegłam od razu do przyjaciółki w laczkach na koturnie, które rozwaliłam w połowie drogi i biegłam boso :-D radości nie było końca chociaż strach jak to wypadnie z tym Lambertem, ale to było mało istotne, najważniejsze, że Queen, obie byłyśmy zachwycone i porażone dosłownie bo z nas takie troszkę "crazy" fanki, nie wierzyłyśmy, że kiedykolwiek będziemy na ich koncercie i właściwie nie wiem czy interesują mnie opinie innych na temat tego wydarzenia, recenzja w Teraz Rock mi się nie podobała, mówiłam, że napisałabym lepszą...

Wracając do występu z Fun.
https://www.youtube.com/watch?v=RRCLityM_os
Teraz poszło fajnie

Miernota

Występów Queen z Adamem Lambertem ciąg dalszy:
https://www.youtube.com/watch?feature=p ... 6YQVVpCfiY

dobra, nie chcę wyjść na ciągłego narzekacza, serio. Cieszę się, że sięgnęli po coś bardzo nietypowego do setlisty, gdy zobaczyłem tam Love Kills to uznałem "O rybo dwudyszna, ALE JAZDA". A potem posłuchałem i... czyj to był pomysł żeby z tego zrobić balladkę? ._. Siła tego utworu drzemie w energicznej przebojowości, dlatego tak fajnie brzmi i w wyprodukowanej przez Morodera, niektórych jak i na temat oryginału. Wszystkie te wersje są dość szybkie i dzięki temu ten element, dzięki któremu ta piosenka pędzi do przodu jest zachowany. Wersja z Burbank? Nie, nie, nie. IMO to trochę jakby zagrać Breakthru ale w całości w konwencji intro. Ale w sumie jako jednorazowy wybryk/eksperyment - fajnie, że wzięli coś spoza kanonu największych hitów, to pochwalę. Wykonanie już mniej, ale przynajmniej widać, że się dziadki starają.

No cóż, ja właśnie bardzo nie lubię oryginalnej wersji "Love Kills". Przede wszystkim przeszkadza mi tam mocno podgłośniony i bardzo szybki automat perkusyjny. W "Love Kills" podoba mi się płynąca melodia i jakaś zaduma w głosie Freddiego.
Wersja Lamberta właśnie bardzo by mi przypadła do gustu, gdyby on ją w całości zaśpiewał tak, jak zaczął. Ale jak się zaczyna wydzierać, to mam dość.

Gnietek jak zwykle pod prąd.