O widze że te dziadki co wspomagały Adasia na koncertach wydały przerobki kawałków co z nim grali. Nie podoba mi się. Po co dali na wokalu jakiegos kolesia co śpiewa jak dinozaur zamiast Adasia? Ani dobrze mu głos nie wibruje ani nie piszczy i w ogóle brzmi jakos tak no zupełnie nie tak. I mało efektow w tych piosenkach. Chyba nikt normalny tego nie puści w Esce. W trzech pierwszych to jeszcze ale tam w jednym to chyba śpiewa ten co się przemalował na biało i już nie zyje. No jak nie zyje to po co go słuchac. Bez sensu to wszystko.
A teraz na serio: Jedyne, co mi się podoba w tym nowym wydawnictwie, to okładka. Też nie nadzwyczajna, ale w porównaniu do "Live in Ukraine" czy "Queen Rocks Montreal" jest wyraźna poprawa.
A jeśli chodzi o setlistę... to nad tym tyle pracowali, to tym się tak Brian zachwycał? Brak mi słów.