Tylko, że takie rzeczy jak ROTC, Cosmos i Ukraina to trochę inny rodzaj wydawnictw, moim zdaniem nie można ich porównywać ze składanką, której celem w samym sobie jest raczej chapanie kasy, niż cokolwiek innego. Return of the Champions było "naturalnym" wydawnictwem - zespół wyruszył w trasę pierwszy raz od prawie 20 lat i nie było to pięć koncertów, a niemal 70 (oczywiście trochę spieprzyli wydając Sheffield, które nie było ani najciekawsze, ani najbardziej entuzjastycznie przyjęte, niemniej to był jeden z pierwszych występów, na których Paul był w pełni sił, a i nie mogli w sumie przewidzieć, że gdzie indziej będzie lepiej). The Cosmos Rocks z kolei był eksperymentem - wejdźmy do studia, zobaczmy co mamy (przy okazji wyszło, że Brianowi absolutnie nie chce się komponować
), wyszło nieźle - wydajmy. Tu zresztą trudno było nastawiać się na kasę, mając na uwadze, że kolaboracja z Paulem miała bardzo dużo przeciwników. Co do Ukrainy, to jeśli przyjąć, że już mieli pewność, że kończą ten mariaż - dobrze było wydać coś na do widzenia. Jeśli nie zakładali rozpadu - teoretycznie fajnie wydać premierowy materiał live. Oczywiście teoretycznie, bo - jak wiemy - mieliśmy do czynienia z dwiema nowymi piosenkami i jedną przearanżowaną. Kiepskie było wydawanie akurat pierwszego występu trasy, gdzie ruszali się jak muchy w smole, no ale wiadomo - szczytny cel i olbrzymia publiczność, warto uwiecznić, zwłaszcza, że i tak to nagrywali dla celów transmisji
.
Tak czy inaczej zmierzam do tego, że wymienione przez Ciebie albumy, jako wydawnictwa z nowym wokalistą, nie mogły moim zdaniem być per se nastawione na zysk (bo jednak wiadomo - każdy produkt ma na celu rentowność) i nie miały szans na osiągnięcie olbrzymiego sukcesu, mając na uwadze niechęć do samej kolaboracji. Z Adamem niestety może być odwrotnie, ale to raczej będzie zasługa fanów Lamberta i szalonych ryczących sześćdziesiątek z USA, niż czegokolwiek innego
.
Wydaje mi się, że gdyby Forever miał wyjść na LP, to już by o tym trąbili.