Ok zaczynam OCENĘ xD
Now I'm Here... wtf?! xDD i ktoś mi jeszcze powie, że Lambert jest okkk, cieniutko, no i awaria mikrofonu to dobrze, bo nie było go słychać xD
Stone Cold... widać, że jest jakiś... nie powiem jaki. Słabizna. Bez pazura.
Killer Queen (?) wtf?! once again. Bez komentarza. Ale buty to ma jak z KISS, coś mu się pomyliło xD raz z nimi wystąpił i tak mu zostało
Who Wants nie włączałem.
We Will Rock You... co to ma być?
Somebody To Love nie chciałem nawet luknąć, bo z góry wiem, że to tragedia.

I teraz mnie śmieszą wszystkie te teksty, niektórych z forum, że Lambert nawet jest spoko... ktoś kto tak mówi, to serio jest ślepy i głuchy, a w dodatku głupi.

SCC całkiem nieźle, ale KQ to katastrofa jest. Jak na koncercie jakiejś Gagi czy innego czegoś.

Borze. Repertuar piękny, Brian w formie (Rogera ciężko ocenić w takiej jakości) a na scenie na perfumowana niemota. Płaczę deszczem ;___;

to Lambert zamienił się w Killer Queen w tą luksusową prostytutkę, o której Freddie śpiewa w Killer Queen xD

Somebody To Love - końcówka lepsza niż dwa lata temu, ale denerwująca jest jego teatralnosc szczególnie w tym utworze.

to jest parodia nie teatralność.

https://www.youtube.com/watch?v=RfNx-A2geEM
zszedł z konia?
macie medley
https://www.youtube.com/watch?v=-zGXhA6mHfU
najlepszy moment, bo pojawia się Freddie
https://www.youtube.com/watch?v=m7XcFC1y7bM

...
https://scontent-b-ams.xx.fbcdn.net/hph ... 1622_n.jpg
ciekawe, czy ktoś to sobie ustawi na awatar...

Ta jego udawana jazda na rowerze podczas Fat Bottomed Girls jest tak żenująca, że aż budzi się we mnie ukryta homofobia.

Kochani... Czytam Wasze opinie i wielu z nich nie rozumiem. Sposób śpiewania czy barwa głosu AL jest oczywiście jaka jest i każdy z nas ma podobną opinię i ma prawo do krytyki. Problem w tym, że wiele z Waszych zarzutów o teatralność, dziwne ruchy, ubiór itd równie dobrze możemy przypisać (nawet w większym stopniu) Freddiemu. Przecież wielu z nas wzdycha do lat 70tych gdzie Freddie występował w obcisłych trykotach a jego gejowska natura wychodziła z niego a teraz krytykujemy Lamberta. Trochę konsekwencji. Mówię wprost... Nie cierpię Lamberta i nie mam zamiaru tego ukrywac ale staram sie patrzeć na niego obiektywnie. Jest jaki jest... Pamiętajmy, że w dużym stopniu Freddie odgrywał teatr na swoich koncertach i wszyscy za tym tęsknimy dlatego jestem powściągliwy w krytyce Lamberta.
Oczywiscie wiem, że zaraz bedę zbluzgany tu przez ludzi dla których Queen umarło w 91 roku razem z Freddiem. Ja w 91 roku miałem 18 lat więc szans na zobaczenie koncertów Queen nigdy nie miałem i już mieć nie będę. Może dlatego próbuję znaleźć choć namiastkę tamtych czasów w każdym występie zespołu tak jak np we Wrocławiu. Nie poszedłem tam dla Lamberta a dla BM, RT i Freddiego (choć tylko z ekranu). Pewnie.... Można krytykować wszystko ale czy życe nie jest łatwiejsze gdy szuka sie tego co fajne a nie tylko wytykając to co nam sie nie podoba?

Przesłuchałem tylko Now I'm Here, Stone Cold Crazy i Killer Queen. Co do dwóch pierwszych... fajnie usłyszeć jak Brian wymiata i Roger nie dostaje zawału, ale co z tego skoro wokalista nie umie śpiewać rockowych piosenek? . Co do ostatniego... Nie o taką teatralność walczyliśmy .

Swoją drogą, scena jest baaardzo amerykańska. Na swój sposób imponująca, ale także niesamowicie kiczowata.

Koronowanie Lamberta to już jednak przegięcie... Co, że niby nowy król? Za niby jednak następca Freddiego (lub jak ktoś kiedyś napisał - jego ukrywane przez lata "dziecko")?

także ten no, ja, Kacper, będę pierwszym. [edit-byłem drugim...]

Nie no, miej własne zdanie, jak każdy. Freddie nie kładł się na kanapie na scenie i nie udawał męskiej prostytutki. Freddie i jego teatralność, etc. No tak, ale on to robił z klasą, zresztą to był jego znak rozpoznawczy, jeden z wielu, nie podrabiał nikogo, był sobą, zresztą Freddie miał takie zainteresowania, opera, teatr, etc., a Lambert? Koks, dziwki i lasery xd choć to drugie to niezbyt, no może męskie, okkk nvm.
Lambert przesadza na maksa, zresztą, niech robią co chcą, byleby nie gadali, że to co robi Lambert nikt inny nie robił w całej historii, że nikt tak nie śpiewał jak on. Serio zapomnieli z kim spędzili ponad 20 lat w studio... i w trasach.

Fajna setlista. Lambert wyginający się na kanapie- żałosne :/
Freddie był ekstrawagancki, strasznie gejowski (w latach 70-tych), ale przynajmniej był pełnoprawnym członkiem zespołu MUZYCZNEGO. Podczas koncertów nie miał czasu na tarzanie się po tapczanie, bo w tym czasie grał na pianinie śpiewając przy tym emocjonalnie. Może nie zawsze wbijał się idealnie w każdy dźwięk z wyuczonym wibratem. Może nie zawsze pięknie akcentował każdą frazę. To jest rock'n'roll a nie Idol czy Xfactor do RYBY DWUDYSZNEJ!
Jak gramy rocka to róbmy to w rockowy sposób.

no fakt.... Freddie w latach 80tych to był grzeczny chłopiec;-)
Tak dla wyjaśnienia. Ja nie podziwiam tego co się dzieje dziś z zespołem (lub tym co z niego zostało) ale myślę, że tak jak w latach 70-80tych Freddie przesadzał, szokował tak i współcześnie znajdują się osoby chcące zwrócić na siebie uwage. Fakt! Korona to juz przesada.
Niestety Freddiego się nie wskrzesi dlatego przynajmniej ja staram się chłonąc choćby namiastkę wielkiego Q. Każdy wystep, solówka Briana, nowe wydawnictwo czy choćby obecność w maju na musicalu WWRY sprawia że muzyka Q dla mnie wciąż żyje:-)

Zauważam w tej całej sytuacji fajny paradoks.

Gdy Freddie przechodził okres swojego coming out'u homo (chodzi mi o teledysk BL, IWTBF, itp), zespół został bezceremonialnie odrzucony przez amerykański rynek muzyczny za swoją bezpruderyjność.
Po 30 latach Brian i Roger widzą nadzieję na podbicie amerykańskiego rynku dzięki popularności geja pełną gębą. Myślę, że może im się to udać.

To pokazuje jak niegdyś purytańskie było amerykańskie społeczeństwo. Teraz wszystko stoi na głowie, jak w prawie każdej dziedzinie naszego życia społecznego, jak i politycznego.

Masz rację choć nie wróżę raczej mega sukcesu. W stanach Queen to zespół jeden z wielu tym bardziej gdy z zespołu została tylko połowa

Nie chodzi mi o sukces artystyczny, a o komercyjny.
Jakby teraz nagrali nawet jakiś średni singiel z Lambertem to myślę, że mogliby wślizgnąć się na wysokie pozycje na amerykańskich listach przebojów. Chodzi głównie o psycho fanki (i pewnie też fanów), których Lambert ma bez liku.

nie chodzi o tych "fanów" Lamberta, tylko byłoby, łojej, nasz Jankes gra z Brytolami z Queen, jest jak Freddie, a nawet lepszy, bo jest Amerykańcem. Takie cóś

Ja nie mam problemu z teatralnością Lamberta. Mnie razi jego głos, te wibrato mnie zabija.

Napiszę tak ... Now I'm Here czy Stone Cold Crazy wyszły akurat wg. mnie bardzo fajnie.
To, że Lambert nie ma rockowego pazura ... Freddie też nie od razu go nabył jeśli chodzi o wokal. Dlatego w np. SCC wg. mnie Adam wyszedł fajnie.
Niedziałający mikrofon podczas Now I'm Here ... a co to kurcze, był to pierwszy koncert, podczas którego coś wysiadło ?

Kwestia strojów ... ciężko mi na to patrzeć w szczególności podczas WWRY/WATC, ale jak już moi poprzednicy zauważyli, Freddie na swoje czasy też był mega kontrowersyjny, świecił swoimi strojami, czy pokazywał owłosioną klatę w wyciętym kostiumie i biegał w baletkach z szampanem w ręku, albo śpiewał z pleców Supermena.

Pomysł z kanapą jest fajny, ale to co już na niej robi Lambert jest żenujące, zbyt sztuczne i teatralne (tej sztuki nie kupuję).
Sam jestem ciekaw czy podczas dzisiejszego koncertu będzie ta sama scenka czy trochę się chłopak utemperuje lub zrobią to Brian i/czy Roger. Choć patrząc jak chłopaki są nim zachwyceni to raczej każdy koncert tak będzie wyglądać.

Czasami wydaje mi się, że część z Was zapomina jakiego zespołu jest fanem, kim był wokalista i co robił / jak wyglądał na scenie.
Raz jeszcze napiszę, że jak na swoje czasy Freddie był mega kontrowersyjny, ale i odważny by pokazywać się jako gej i części osób musiało to przerażać, jak Was dziś Lambert i jego zachowanie/wygląd, ale te 30-40 lat minęło, samo społeczeństwo się zmieniło jak i forma prezentowania się.

Raz jeszcze wrócę do kwestii wokalnej. Moim zdaniem Lambert zrobił ogromne postępy i przede wszystkim ostro wycofał się ze swojego wibrującego głosu. Pod tym kątem jest o wiele lepiej i masakruje utworów jak podczas mini trasy w 2012. To, że nie ma rockowego pazura to i pewnie nigdy go nie będzie mieć skoro jest pop gwiazdką. Freddiemu fajnie zaczął chrypnąć głos też dopiero w okolicach '76 choć i tak pokazał to tylko podczas White Man. Wg mnie przełomowym rokiem był tak na prawdę '77 i tu już głos Fredka brzmiał bardzo fajnie i dojrzale. Wcześniej tylko wykonywał w bardzo dobry sposób rockowe kawałki, ale robił to od początku kariery z Q niemalże na 100% swojej mocy więc chrypka miała okazję się pojawić (a później przez te 100% normy struny głosowe zaczęły odmawiać posłuszeństwa).

Sam byłem i jestem przeciwny współpracy z Lambertem i wolałbym by na deskach stał Paul, ale jest jak jest. Dzięki Adamowi zespół sięgnął po kawałki, których chcieliśmy słuchać podczas tras Q+PR, rozbudował scenę i podkręcił ogólnie tempo, co jest mega wyczynem będąc seniorem 60+ i za to Brianowi i Rogerowi chwała.
Zespół istnieje, show trwa, fani (przynajmniej jakaś tam część) się cieszą.

Wracając jeszcze do Chicago.
Nie wiem czy planowane jest jakieś wydawnictwo z tego miasta, ale o dziwo jest profesjonalne nagranie z WWRY:
http://www.hollywoodreporter.com/idol-w ... ock-713725

Tu jeszcze Love Kills z tego samego koncertu, ale już sfilmowane przez jakiegoś fana:
https://www.youtube.com/watch?v=l9DD1OguclQ

nie sluchalam jeszcze nic z chicago... ale dla mnie w latach 70 freddie nie wygladal jak marc bolan czy bowie a w 80 jak boy george czy elton john... daleko mu bylo do kiepskiego kiczu... jak przeczytalam adam 8 razy zmienia stroje. boje sie ze teatralnosc przerosła muzykę. chyba fanow rowniez nie bawily sztuczne piersi fredka. moze rynek amerykanski lubi takie klimaty od lady gagi... bo tam wszystko musi byc wieksze.

może się narażę ale mi bardzo ale to bardzo podoba się aranżacja w love kills. Adam dobrze wypada w takich wolniejszych kawałkach co widzieliśmy w who wants to live forever tu tez jest bardzo fajnie. przynajmniej poczatek

In The Lap Of The Gods było też niezłe. ale ta publiczność w Chicago - gdyby porównać reakcje ludzi z Europy na trasie w 2012 roku to można zobaczyć, że u nas przychodzą słuchać Maylorsów, a w Ameryce Adama jak dla mnie nie jest źle, Adam zrobił postępy głosowe. cieszy mnie, że zmienili setlistę, że zamiast Kind of Magic możemy usłyszeć Love Kills, że jest Killer Queen <której brakowało mi ostatnio w secie>. głosowo Brian i Roger nadal dają radę <nawet lepiej niż pan Wokalista >. ucieszyłbym się gdybym usłyszał o trasie w Europie, tym bardziej koncercie w Polsce. tylko błagam - byle w przyszłym roku Adam spełnił się na scenie - w końcu może być luksusową prostytutką i wychodzi mu to lepiej niż komukolwiek innemu. Brian jest chyba w lepszej formie jeśli chodzi o gitarę niż w poprzednich latach.

Jak Freddie był mega kontrowersyjny to jak nazwać to co robił Rob Halford.

Nie przepadam za Adamem, a wasz hejt na tego ''artystę" jest zrozumiały. Freddie umiał grać na granicy kiczu i teatralności. Lambert nie jest tego w stanie rozróżnić. Ale za to przyznam, że wykonana przez niego ,,Love Kills" bardzo mi się spodobała. Aż nie mogę się doczekać wersji z Mercurym.

Zasadnicza różnica - Fred był ze swoim kierownico scenicznym jedyny w swoim rodzaju, Lambert jest wtórny do bólu.

Ufff... Czytam te posty i odetchnąłem troszkę. Już myślałem, że to ja się starzeję i zaczynam mieć dziwne dla nikogo niezrozumiałe odczucia względem tego co robi zespół i Lambert. Mimo całej mojej krytycznej oceny Lamberta jednak całe szczęście ja jak i kilka osób tu widzi jakiś tam postęp...
Z jednym sie zgadzam... Korona na łbie Lamberta to spora przesada i tu powinien Roger albo Brian powiedzieć NIE!

hej;-)
A mi się koncerty podobają. Lambert jest dużo bardziej elastyczny od PR. Może się nie podobać jego okresowa delikatność ale wokal ma b.dobry.(miałem okazje słuchać na żywo koncertów wokalistów muzyki klasycznej więc mam porównanie wielu głosów). Adam jeszcze lepiej brzmi słuchając go na żywo a nie przez net.
Ponadto:
May i Taylor w świetnej formie
scena - super
setlista - mogli by dorzucić coś z queen II albo takie you don't full
poza tym cieszy widok sali koncertowej wypełnionej na full publiką
Mogli by stworzyć jakieś fajne wydawnictwo
ja taka formę ich działalności kupuje