właśnie kicha, a pamiętacie, że klip do Unlbinking byl bardzo wysoko na YT jak go opublikowano?! a teraz takie coś...

Roger skończył się na Unblinking Eye

Roger skonczyl sie na "I Wanna Testify"

chyba wy sie skonczyliscie

nie no czasy klipu Man on fire dawno mineły

zartuje daga mnie tam FoE sie podoba :p

mama na razie wrażenie, że 80% ludzi ma za zadanie jechania i krytykowania tej płyty.

BTW fani w ramach wymiany boxu sa różnie traktowani jedno otrzymają jedynie Blue Rock, a inni nawet całe boxy....

Trudno nie jechać i krytykować jak facet przez 8 lat wydaje album i może są z trzy sensowne rzeczy na nim. Ja rozumiem, że w światku Queenowym posucha, że każde nowe wydawnictwo to jak gwiazdka z nieba, ale przecież nie będę nazywał szamba perfumerią. Przesłuchałem album trzy razy, obecnie nie wiem czy bym zanucił coś innego niż Small, Unblinking Eye czy SINT a to i też pewnie w wersjach jakie znałem wcześniej.

Tylko jak czytam argumentacje to sie dziwie jakim cudem połowa albumów Q jest akceptowana Mi tez nie wszystko sie podoba na nowym albumie, ale aby odrazu stawiac ten album jako cos gorszego niz Flash Gordon?!

bex przesady. Roger zawsze robil takie "swoje" plyty i na kazdej z nich to slychac. zadna z nich nie jest jak plyta Queen, wiec to jak porownywac singiel Jagger&Bowie do singla Stonesow. tak jak powiedzial kolega mumin - te trzy utwory zapadaja w pamiec najvardziej, oprocz tego mi jeszcze Sunny Day, Fight Club.

na pewno jest gorszy od Flasha, bo na Flashu śpiewa Freddi.

ot taka skrajność, jak śpiewał pewien pan o nazwisku Kutaswsynie, w swoim zespole Thin Line Between Love and Hate.

Jeśli miałbym ocenić album po tych utworach co wymieniłem sam, dostałby ode mnie naciągane 1.

ale szczerze mowiac o wiele lepiej wchodzi mi Mr Bad Guy, Barcelona czy Back To The Light. dyskografia Johna to juz w ogole xD

Cóż, przesłuchałem sobie Up, bo zdaje się ten kawałek był dość przyzwoicie opisywany. I rzeczywiście, nawet chwytliwy utwór. Przeszkadza mi tylko jedna rzecz - wokal. Jest okropny, praktycznie dla mnie asłuchalny. Ciężko to nawet nazwać ciekawą barwą. Człowiek ma wrażenie, że Roger jedzie na absolutnej końcówce (nie życia, w sensie że umiejętności głosowych). Zwłaszcza gdy próbuje zaśpiewać coś wyżej. Także nawet się nie biorę za całą płytę, bo tylko limitów na Spoti żal.

Czyli Cosmos Rocks jest lepsza płyta niz FoE :>

Dla mnie również TCR jest lepszym albumem, ale FOE pomimo czterech odgrzewanych kotletów jest niczego sobie płytą i na prawdę bardzo miło jej się słucha.

Zgadzam się, że mieszanie tego krążka z błotem jest przesadą. Wg. mnie jeśli ktoś nie lubi solowych działań Rogera to nie jest osobą obiektywną w swoich ocenach. Nawet jakby nagrał coś w stylu ANATO to miałby krytyczne opinie wśród naszych forumowiczów.

Za to jak ktoś lubi solowego Rogera, to będzie ultra obiektywny . Ja tam lubię Happiness? i Electric Fire. Niechęć do pozostałych dokonań Taylora nie przeszkadza mi w docenieniu tych dwóch albumów. FoE mieszam z błotem, bo zwyczajnie mnie nudzi + dobór niektórych utworów budzi co najmniej pewne wątpliwości w zapał Rogera do pracy nad tym krążkiem .

Znając dyskografię jak i lubiąc samego Rogera można być obiektywnym jeśli tylko podchodzi się do sprawy rzetelniei z dystansem.

Na pewno nie uważam FOE za arcy wybitne dzieło, ale na pewno nie za gówno.
To, że powstawał długo ? To żaden argument. Mógł mieć dawno temu przygotowane trzy utwory (mam na myśli The Unblinking Eye, Smile i I Am The Drummer), a później tylko walić głupa, że cały czas komponuje i nagrywa. Czasami jest tak, że pomysł na utwór przychodzi nagle i w ciągu kilku dni można mieć go ukończonego, a czasami siedzisz nad jedną rzeczą przez wiele tygodni albo i lat. Nie ma to jednak teraz większego znaczenia.

Album posiada swoje słabe strony i zresztą o tym pisałem w recenzji, ale nie ma samych minusów. Tekstowo zgodzę się, nie jest biednie, ale muzycznie bardzo fajnie poza tym nieszczęsnym Small, który brzmi jak demo.

Na pewno FOE nie jest na poziomie artystycznym jak Happiness? czy faworyzowany przeze mnie Electric Fire, który moim zdaniem był pozycją przełomową w jego dorobku artystycznym pod kątem brzmienia, jakie osiągnął.

Jeju, sracie się nad tym jak nad nie wiadomo czym. Mizerny album, nie ma na nim żadnego mocnego punktu, wszystko jest przeciętne. Nudne i nieciekawe. Tyle w tym. Też lubię Happiness?, Electric Fire i co nieco z reszty albumów. Po prostu nagrał słaby album, nie ma co tutaj dalej pisać o tym, bo nie ma o czym
Jakieś głupie gadanie, że jak ktoś nie lubi solówki Rogera to jest nieobiektywny...


mój 1700 post napisałem o tym, jak to cienki jest nowy Rogerowy album...

Niestety nie uważam aby wszystko było nudne na nim. I chyba raz na x lat można czymś się ekscytować skoro co roku nie ma nic nowego od Dziadków. Może za rok będzie ekscytacja z okazji nowego albumu Q z Fredkiem, albo i jej nie będzie.

Mogę słuchać Sunny Day i jak na razie tylko tyle. Może za x czasu przekonam się do innych piosenek.
Mam nadzieję, zresztą jak każdy, że w końcu będzie nowy album... oj, czas pokaże
Ale mogliby wydać jakiś świąteczny singiel... jako pierwszy singiel nadchodzącego albumu, to byłoby bardzo dobrym pomysłem, o ile taki album ma być

@Daga - można się ekscytować, pewnie. Tak samo jak można krytykować (sam fakt, że niektórym się chce jechać po tym albumie, świadczy o zainteresowaniu tym, co Dziadek stworzył. Ekscytacja nie musi wyrażać się li tylko pozytywnymi emocjami).

Chwila, chwila. Czyli prawo publicznego wypowiadania się w kwestii nowej płyty Rogera mają tylko te osoby, które znają jego płyty na wylot? Reszta ma się zamknąć, bo pewnie są nieobiektywni, nie lubią Rogera oraz są polskimi Polakami i będą marudzić. I co to za mówienie, że tę płytę trzeba oceniać w kontekście całej jego twórczości? Znam po jednej płycie Radiohead, Rainbow czy Yes - czy w związku z tym nie mogę powiedzieć, że mi się bardzo podobają? Muszę poznać większość dyskografii żeby zacząć wygłaszać jakiekolwiek opinie?