To naturalne, że Queen nie jest już na topie, podobnie jak na topie od dawna nie ma innych legendarnych grup. Led Zeppelin, Pink Floyd czy Queen nie wydadzą już niczego wielkiego, ich potencjał twórczy skończył się wraz rozpadem tych grup. Czy była to śmierć Bohnama, zaprzestanie grania przez "bezwatersowski" skład czy odejście Freda, to były takie cezury czasowe, które wyznaczyły koniec bycia na topie. A czy to coś złego? Zmiana miejsca "na topie" jest naturalna. Zeppelini rządzili światem w pierwszej połowie lat 70-tych, Floydzi bardziej w drugiej połowie , zaś Queen w końcówce dekady lat 70-tych i do połowy dekady następnej, potem na top wskoczyli młodsi U2, Metallica, Gunsi, teraz z kolei kto inny dominuje na listach sprzedaży i w rankingach popularności.
Wiadomo, że okres MIH to był ostatni czas wielkiego szału związanego z Queen i taki okres już nie powróci. Ale czy ten okres był aż tak dobry z punktu widzenia muzyki zespołu? To wtedy przecież wałkowano we wszystkich stacjach radiowych ciągle te same utwory. Do obrzydzenia puszczano utwory zwłaszcza z GH II i MIH, aż dla przeciętnego zjadacza chleba Queen zaczął się kojarzyć z Radio gaga, Break Free, AKOM, TSMGO, Too Much Love, Fool Me, Haeven For, These Are... i kilkoma innymi rzeczami. I tak do diabła pozostało w komercyjnych idiotycznych stacjach typy Zet czy RMFFM, gdzie Queen leci codziennie wiele razy, ale zawsze są to te same kawałki. Obrzydlistwo
Legendarne zespoły nie muszą wracać na szczyt nowym materiałem, ale niech godnie prezentują swój dotychczasowy dorobek (kotlety też można dobrze odgrzewać). I tutaj Queen mocno zawiódł przez te lata od wydania MIH. Można było co roku albo co 2 lata wydawać jakąś nową koncertówkę, potem po 2000 roku także w wersji DVD, ale wydawać z pietyzmem i konkretną zawartością. Zeppelini wydali jedno konkretne 5-godzinne DVD i wyszło wspaniale. Przecież Queen posiada więcej materiału video, spokojnie można było wydawać takie rzeczy, konkretnie je reklamować i trafiać do fanów. Ale nie, lata 1997-2013 przespano prezentując odgrzewanie schaboszczaków po najmniejszej linii oporu. I wspaniały Rock Montreal wiosny tu nie czyni. A szkoda, bo gdyby wydali z taka starannością lata 70-te, mogłoby być cudownie, a i sprzedaż pewnie byłaby wyższa,zwłaszcza w USA, gdzie DVD Queen osiągały prawie zawsze platynę, czy był to Wembley, GVH, Montreal czy Bowl. Gdyby wydano tam Houston 77 czy koncerty z 79 roku, sukces sprzedażowy mógłby być jeszcze większy.
Pytanie, co wyjdzie zimą, czy będą to tylko single z MJ, czy cała płyta z nowym materiałem zawierająca te 3 piosenki, o których mówi się od tak dawna? Chciałbym oczywiście, żeby wyszła cała płyta, niejednokrotnie na tym forum układaliśmy hipotetyczne setlisty płyty z niewydanymi piosenkami i wiadomo, że nawet z tych rzeczy, co znamy, to po odpowiedniej "obróbce" dałoby się zrobić konkretny materiał na dobry album. Ale, czy nasi panowie wydobyli z archiwum, co trzeba, czy postarali się przy pracy nad tymi utworami, to już wielka niewiadoma. Oby tak było, bo w utworach nagranych z MJ tkwi duży potencjał komercyjny i lepiej, żeby tego nie zmarnować, jeśli chce się jeszcze raz zaistnieć na listach przebojów.