We wtorek w Trójce usłyszałem, że niejaki Ryan McGarvey ma występować 13.10 w Wawie na IV International Ochota Blues Festival. Ponieważ utwór mnie zaciekawił zapoznałem się szybko z jego 2 albumami, sprawdziłem za ile bilety i okazało się,że 15 zł
, no więc nie było nawet chwili zastanowienia i poszedłem zobaczyć rzekomo nową nadzieję blues rocka. I tak oto za jedyne 15zł byłem na jednym z najlepszych koncertów w moim życiu, a trochę już widziałem
. Facet jest niesamowity, rewelacyjny, epitety można mnożyć, ale żaden nie odda wielkości tego występu. Tylko 3 ludzi na scenie, zero efektów specjalnych, po prostu muzyka. Malutka sala, może 150 osób było świadkiem narodzin gwiazdy
. Całe szczęście brakło już miejsc siedzących, bo nie potrafiłbym usiedzieć na miejscu podczas tak energetycznego występu. Radość i energia płynąca ze sceny była wyczuwalna na kilometr. Ten człowiek w krótkim czasie będzie wielką gwiazdą sceny bluesrockowej, bo talent ma nieprzeciętny. Improwizować również panowie potrafią doskonale. Występ rewelacyjny, ciarki chodziły po całym ciele, a włosy stały dęba, gdy zabierał się za solówki. Joe Bonamassa może zacząć się obawiać
, bo rośnie mu konkurent o naprawdę wielkich umiejętnościach. Wieńczący całość 20 minutowy instumental (Mystic Dream) zniszczył mózg. Czapki z głów. Po koncercie panowie podpisywali płyty itd. Na kolejnym występie będę na 110%. Polecam fanom gitarowego grania.