i dobrze żeś na fejsie napisał bo w ogóle nie wchodzę w ten dział i mało co byłby żal.
Co do MC.
ostatnio przestałem hejtować. To znaczy cały czas uważam ją za przereklamowaną biorąc pod uwagę co ten zespół potem nagrywał, ale teraz nieco częściej wracam. W sumie z rybnego Mari to najczęściej właśnie ją obecnie słucham. Głównie dlatego, że to jedyna Ryba jaką mam na CD i sobie często do snu puszczamy.
Ps. kojarzycie ten cudowny moment gdy za minutę macie usnąć, ale jeszcze jesteście świadomi swoimi ostatnimi myślami? Nie wiem czy dobrze wyjaśniłem co mam na myśli, ale w tych momentach MC smakuje najlepiej*
Zwłaszcza BC
Lords of the Backstageabsolutnie. najgorsza część płyty, to jest dokładnie to co mnie wkurwia w pierwszym wcieleniu Mari. Podobnie z Incomunicado. Najgorzej. I zupełnie zjebane przejście w najlepszy kawałek na płycie.
.
.