Young Marble Giants - Colossal Youth
Kto lubi klimaty indie i post-punku, a w życiu nie słuchał: niech łapie póki żyw. Polecając jedyną płytę walijskiego zespołu którego nazwa nawet co bardziej interesującym się muzyką ludziom niewiele mówi czuję się prawie jak Atrus, więc proszę - nie wyprowadzajcie mnie z tego euforycznego stanu. W każdym razie: słuchając tej płyty na myśl przychodzi wiele słów. Że proste, że minimalistyczne, że słodkie... I każde z tych słów w sumie pasuje. To jest muzyka, w której przypadku nie możemy nawet zbytnio mówić o aranżacjach, bo na całej płycie są 4 instrumenty: gitara elektryczna czasem zastąpiona organami, gitara basowa i okazjonalne pyknięcie z najprymitywniejszego możliwego automatu perkusyjnego. Poza tym mamy jeszcze przeuroczy kobiecy wokal, i to właśnie na tym miłym wokalu snującym się na tle mechanicznych rytmów gitary basowej oraz okazjonalnego akordu na gitarze opiera się cały urok tej płyty. Bardzo ciekawy eksperyment w sumie, na dodatek wielce udany.
W ogóle ta płyta jest ostro hajpiona na RYMie, ale ocen od znajomych ludzi mało, toteż postanowiłem zareklamować. Nie jest to muzyka, która każdemu się spodoba raczej, ale tak pod wieczór można sobie puścić i delektować się miłą i odizolowaną naraz atmosferą tej płyty. Polecam, joł.